Doceniamy życie, gdy ocieramy się o śmierć...
We wtorek miałem okazję jako świadek i ratownik drogowy zabezpieczać śmiertelny wypadek. Nie będę się wdawał w szczegóły, jednak klęcząc na asfalcie i odczuwając bezsilność, bo nie mogłem nic zrobić, znów poczułem "dotyk śmierci". Miałem wcześniej okazję i szczęście pomagać ofiarom wypadków, moja wiedza przedmedyczna nie raz pomogła, ale wczoraj na nic się zdała. Obrażenia były tak poważne, że nie miałem szansy podjąć nawet próby reanimacji. Przyjechało pogotowie, ratownicy stwierdzili to co ja wiedziałem kilka minut wcześniej, potem policja, spisali moje zeznania, na prokuratora już nie musiałem czekać. A piszę o tym, bo ta bezsilność i ta bliskość śmierci przypomniala mi to jak bardzo kruche jest nasze życie. Ja dziś musiałem wziąć wolny dzień, żeby dojść do siebie. Trochę pomogło, ale ilekroć zamykam oczy to widzę krew rozlewającą się po ulicy...
Uważajcie na siebie...
I z tą myśla Was dziś zostawiam...
We wtorek miałem okazję jako świadek i ratownik drogowy zabezpieczać śmiertelny wypadek. Nie będę się wdawał w szczegóły, jednak klęcząc na asfalcie i odczuwając bezsilność, bo nie mogłem nic zrobić, znów poczułem "dotyk śmierci". Miałem wcześniej okazję i szczęście pomagać ofiarom wypadków, moja wiedza przedmedyczna nie raz pomogła, ale wczoraj na nic się zdała. Obrażenia były tak poważne, że nie miałem szansy podjąć nawet próby reanimacji. Przyjechało pogotowie, ratownicy stwierdzili to co ja wiedziałem kilka minut wcześniej, potem policja, spisali moje zeznania, na prokuratora już nie musiałem czekać. A piszę o tym, bo ta bezsilność i ta bliskość śmierci przypomniala mi to jak bardzo kruche jest nasze życie. Ja dziś musiałem wziąć wolny dzień, żeby dojść do siebie. Trochę pomogło, ale ilekroć zamykam oczy to widzę krew rozlewającą się po ulicy...
Uważajcie na siebie...
I z tą myśla Was dziś zostawiam...