Gówno, granat i mogiła żołnierzy radzieckich...
Myślałem, że spór o krzyż i cała szopka z tym związana jest szczytem i zenitem upadku naszego "narodu". Słoik pełen gówna na tablicy poświęconej żałobie narodowej mnie zaskoczył, bo nawet w największej abstrakcji nie zakładałem tak debilnego zachowania się rodaków. Jednak granat przebił wszystko. Teraz czekam tylko na czołgi i na bitwe podczas przenoszenia krzyża. A sprawę mogiły w Ossowie podsumuje jednym zdaniem - o to Polska właśnie...
Sam w pracy...
Zdarzyło się tak, że o to nagle zostałem sam w pracy. Jeden z kolegów ma urlop, pozostali dwaj są na L4. A ja jestem przerażony, bo umiejętności i wiedza, która mam nie jest wystarczająca. Czekaja mnie cięzkie trzy tygodnie...
Spostrzeżenie...
Zauważyłem pewną prawidłowość. Jestem dobry na cięzkie dni, zły czas. Kiedy moi przyjaciele, znajomi mają "złe dni", jestem idelany. Jestem wsparciem, tym który racjonalnie myśli i działa. Jednak gdy "złe dni" mijają okazuję się niepotrzebny. Inna sprawa, że w tych dobrych dniach sam też się nie odnajduję...
Miało być optymistycznie...
A wyszło jak zwykle.
Myślałem, że spór o krzyż i cała szopka z tym związana jest szczytem i zenitem upadku naszego "narodu". Słoik pełen gówna na tablicy poświęconej żałobie narodowej mnie zaskoczył, bo nawet w największej abstrakcji nie zakładałem tak debilnego zachowania się rodaków. Jednak granat przebił wszystko. Teraz czekam tylko na czołgi i na bitwe podczas przenoszenia krzyża. A sprawę mogiły w Ossowie podsumuje jednym zdaniem - o to Polska właśnie...
Sam w pracy...
Zdarzyło się tak, że o to nagle zostałem sam w pracy. Jeden z kolegów ma urlop, pozostali dwaj są na L4. A ja jestem przerażony, bo umiejętności i wiedza, która mam nie jest wystarczająca. Czekaja mnie cięzkie trzy tygodnie...
Spostrzeżenie...
Zauważyłem pewną prawidłowość. Jestem dobry na cięzkie dni, zły czas. Kiedy moi przyjaciele, znajomi mają "złe dni", jestem idelany. Jestem wsparciem, tym który racjonalnie myśli i działa. Jednak gdy "złe dni" mijają okazuję się niepotrzebny. Inna sprawa, że w tych dobrych dniach sam też się nie odnajduję...
Miało być optymistycznie...
A wyszło jak zwykle.