
Nie wiem czy pamiętacie, ale w lutym pisałem o szczęściu jakie mnie spotkało w postaci sprzętu mobilnego w pracy. Dziś z perspektywy czasu mogę stwierdzić, iż nie do końca to szczęście było, bo teraz nawet w weekendy i na urlopie Firma oczekuje, iż jestem on-line. No ale nie o tym dzisiaj chcę pisać, a o tym jak ewolucja dopadła moje stanowisko pracy. Zmienił mi się pokój, teraz siedzimy całym wydziałem w jednym pokoju. Ma to swoje plusy, bo nie trzeba biegać aby wymieniać się informacjami, ale też i minusy, bo 9 osób w jednym pokoju nawijające na różne tematy przez telefon tworzą niezły hałas. W miedzy czasie moja stacja dokująca przeszła do ery cyfrowego sygnału, czyli zakupiłem odpowiednie kable i już nie tracę wzroku korzystając z zewnętrznego monitora. Komfort pracy wzrósł znacznie a z racji zwolnienia kabla do monitora drugi lap mogłem podpiąć pod monitor. Jak to mawiał mój dawny szef - same sukcesy. I na tym zakończę, póki optymistycznie, bo jutro ciężki dzień i pewnie będę klął na czym świat stoi...