
Weekend w Gdańsku, udany, choć bez zapalenia okostnej byłby pewnie fajniejszy. Gdańsk jest magicznym miastem, lubię tam bywać. Długa, nabrzeże Motławy, okoliczne uliczki, poprostu magia...
Kondensatory...
Niewielkie części, od których zależy tak wiele. Od tych ze zdjęcia zależała praca mojego monitora, a raczej jego nie działanie. Szczęśliwie mam kumpla jeszcze z podstawówki, który ogarnia i potrafi naprawiać sprzęta różne. Wyjeżdzając do Gdańska oddałem monitor Kubie i o to znów widzę na 24 calach:)
Pracoholizm...
Zdecydowanie nań cierpię, bo podczas urlopu dwa dni spędziłem w pracy. Póki co się leczyć nie zamierzam, ale muszę przyznać, że na urlopie pracuje się jakoś efektywniej. Przychodzi się na którą się chce i można wyjśc też w dowolnym momencie. Luksus urlopu:)

Pójdę, zagłosuję, choć wiem, że HGW już je "wygrała". A wszystko dzięki kampanii PiS, ich strzałowi z "W". Gratuluję wyczucia, ale z drugiej strony optymistycznie nastawia mnie to, że jednak może przy wyborach ogólnopolskich, nie obudzę się dnia następnego w Polsce Macierweicza...
10,5...
Powrót kolejnej marki, którą kojarzę z młodości. Doskonałe piwo, delikatne i z oprawą graficzną, której pomysłowość mogę przyrównać do Frugo. Kompania Piwowarska trafiła w mój gust i tęsknotę za czasami, gdy piwo miało 4,5% a nie 6%...
Zapach frytek...
Wisi w moim "Canis Office" od środy, gdy nawiedziła nas Kaja i zażyczyła sobie obiecanych przez Gonię frytek:) Potem kolejny dzień z frytkami a dziś smażone ziemniaki. Wszystko smaczne ale zapach, którego nawet kadzidełka i fajki rady nie dają rady wytrawić. Smażony olej w mych nozdrzach...
Żeby nie było...
Nie narzekam, ot opisuję co mnie otacza:)